Tak naprawdę to postawił on pewne znaczki na papierze i wydał z siebie pewne dźwięki dlatego, że wynikało to z jego genetycznych i środowiskowych uwarunkowań, które instrumentalnie uwarunkowały jego zachowanie w taki sposób, że wydawanie dźwięków może być gratyfikujące. Oznacza to, że Skinner jako osoba nie uczestniczy w tym, co robi; a nawet z jego ściśle naukowego punktu widzenia wynika, że on jako osoba nie istnieje. W ten sposób znikają wszelkie dylematy związane z wyborem wartości a „wkrótce będziemy kształtowani sprawnie i dokładnie za pomocą naukowej technologii; zastąpi ona prymitywne metody współczesne, w których częściowo odgrywają rolę zdarzenia przypadkowe” (Rogers 1978: 294-295).